Ósme: Nie mów fałszywego świadectwa
GRUDZIEŃ 2021
Pierwszym filozofem, który miał bardzo złe zdanie o kłamstwie był Platon. Kazał on nawet ze swego idealnego państwa przepędzić poetów, czyli zmyślaczy. Także Kant był radykałem, gdy idzie o kłamstwo. Jego bezwzględny nakaz (imperatyw kategoryczny) zobowiązywał wszystkich do mówienia zawsze prawdy i tylko prawdy, bo inaczej chcielibyśmy by normą powszechną było: kłam. Nikt tego nie chce, a więc zawsze trzeba mówić prawdę.
Jestem pewien, że respektując imperatyw Kanta długo byśmy nie pociągnęli, bo przecież stalibyśmy się wkrótce wrogiem wszystkich. Ot, najprostszy przykład: tylko nieszczęście lub głupota może sprawić, że w rozmowie z szefem mamy rację. Tak samo jest z rzetelną reakcją na głupotę wypowiedzianą przez kochaną osobę. Są przecież kłamstwa pedagogiczne, budujące, tak jak są też prawdy destrukcyjne. Zostawmy wyjątki na boku, choć do niedawna rozważano, czy lekarz powinien beznadziejnie choremu powiedzieć o jego stanie? Dziś się uważa, że i owszem, powinien. Beznadziejnie chory musi przygotować się na tę gorszą ewentualność.
Dlaczego „nie kłam” jest w Dekalogu? Dlatego, że prawdomówność jest wartością, bo przecież kontaktujemy się z innymi ludźmi, ze światem za pomocą słów. Także słowami udzielane są nam nauki, informacje, przestrogi. Społeczeństwo to przecież komunikacja. Społeczeństwo się rozpada, gdy rząd okłamuje ludzi. Uznanie kłamstwa za zło sugeruje, że nasza kultura ma charakter opisowy. W kulturach ekspresyjnych, choćby ludowej, koloryzacja jest dopuszczalna.
Kłamstwo nie jest przeciwieństwem prawdy. Przeciwstawia się prawdzie fałsz. Kłamstwo od fałszu różni intencja. Kłamstwo to świadome mówienie nieprawdy, którego celem jest wprowadzenie kogoś w błąd. Kłamstwo używane najczęściej dla osiągnięcia własnych korzyści. Tymczasem fałsz to wyraz niewiedzy.
Zło kłamstwa polega na tym, że jest ono podwójnie niebezpieczne. Nikt nie wierzy kłamcy. Kto raz nas okłamał temu z zasady bardzo nie ufamy, ale nieszczęściem kłamcy jest to, że on nie wierzy nikomu. Kłamstwo zatem to broń obusieczna. Ofiary ma po obu stronach. Zasada jest prosta: nie okłamujemy tych, którzy nam ufają, nie ufamy tym, którzy nas okłamują. Do tej zasady trzeba dodać dalszy ciąg: kłamca nie ufa nikomu. Jest zdany na samotne życie w swoim świecie. Aby bowiem kłamać trzeba mieć dobrą pamięć. Zdarzenia przecież jakoś zazębiają się, jedne wynikają z drugich, tworzą zwartą całość. Trzeba zatem kłamiąc zachować koherencję, spójność zmyśleń. Kłamstwo tym samym wypycha kłamcę poza nasz świat, żyją oni w innej rzeczywistości. I to jest źródłem największego zła kłamstwa.
Bartłomiej Kozera